Jak nie urok to przemarsz wojska. cz.1.

Czyli życie nie pozwala nam się nudzić. Historia ostatnich wydarzeń w częściach (jeszcze nie wiem ilu). 

Badanie krwi i moczu Młodego. Więcej w poście TU.

Wyniki badań odebrała jeszcze tego samego dnia Moja Mama. W krwi wyszło za dużo żelaza i zbyt gęsta krew oraz kocz. Za dużo żelaza to podobno normalne przy diecie obfitującej z dużą ilość mięsa. Nic z tego, ten numer u nas nie przejdzie. Młody omija wszelakie mięsiwa szerokim łukiem (prawie jak jego Ciocia wegetarianka). Kiedyś to jeszcze nawet udało mi się „wcisnąć” w niego jakiś plasterek wędliny, ćwiartkę parówki czy przemycić mięsko z zupie. Ale z wiekiem się wycwanił i jak tylko poczuje coś niepokojącego pod zębami to fru pluje jak na zawodach na odległość. Co do gęstości płynów ustrojowych to tu też nie jest łatwa sprawa bo jak w ciągu całego dnia Młody wypije 0,5 litra wody, soku, kompotu tudzież innego rodzaju płynów to odtrąbiamy wielki sukces. Serio. Jak na zodiakalną Rybkę to On za wodą nie przepada (kałuża czy basenik to co innego). Tak że tak to wygląda. Wizyta kontrolna w następny poniedziałek (oczywista oczywistość że wcześniej się nie da, a przez tel Pani Doktór nie będzie wyników badań konsultować bo NIE).

Wieczorem wróciliśmy do domu, do Józefowa.

Mama Przy Kawie

Dodaj komentarz